Czerwiec miał być dla Jarosława Królewskiego miesiącem refleksji i przygotowań do nowego sezonu. Stał się jednak czasem, który zepchnął prezesa Wisły Kraków w epicentrum lokalnych konfliktów i wyzwań, których nie da się zaplanować. Wielopoziomowych manipulacji i decyzji, które — jak sam uważa — mogą odcisnąć piętno na przyszłości całego klubu. Jeśli w piłce nożnej są miesiące „stracone”, to czerwiec 2025 może się zapisać jako ten, który doprowadzi do radykalnych działań i niekonwencjonalnych decyzji. A wszystko to w cieniu osobistych tragedii i zawodowych rozczarowań.
Wisła Kraków, choć nie awansowała do Ekstraklasy, to sportowo zrealizowała więcej, niż wskazywałby na to jej budżet. Europejska przygoda przyniosła Polsce jeden punkt do rankingu UEFA, a miastu – realne przychody liczone w milionach. Z klubu jednak docierają do mnie informacje z których wynika, że jest tam sporo żalu. Da się usłyszeć argumenty o tym, że Wisła rozegrała cztery mecze więcej niż zakładał budżet miasta. To generowało dodatkowe zyski i promowało miasto Kraków. Jarosław Królewski podobno uważa, że nikt tego nie dostrzega i nie docenia.
Sukces, który nie został zauważony?
Jeśli przyjrzymy się statystykom to rzeczywiście zauważymy, że biorąc pod uwagę europejskie puchary, Wisła ma trzecią najwyższą frekwencję w kraju. Doliczyć do tego należy niezły wynik marketingowy. Z tego co udało mi się dowiedzieć wynika, że zaczęło się pojawiać także zainteresowanie zagranicznych marek. Przy Reymonta uważają, że mimo tego wszystkiego Wisła nie otrzymała takiego wsparcia jak inne kluby w Polsce. Dowiedziałem się, że jako przykład stawia się ŁKS Łódź. 2,2 mln złotych – tyle Łodzianie otrzymali od miasta. To kwota która w kontekście Wisły robi różnice między pozostaniem, a odejściem Angela Rodado.
Stadionowy absurd
Szczególnie irytująca dla prezesa Wisły jest sprawa infrastruktury. Ludzie z otoczenia Jarosława Królewskiego twierdzą, że po latach otwartego podejścia i merytorycznych argumentów cierpliwość prezesa się wyczerpała. Królewski podobno uważa, że cała ta awantura to wstęp do kontrowersyjnej decyzji. Celowe działanie uzasadniające powstanie nowego stadionu za kolosalne pieniądze, których miasto dla klubów z Krakowa nigdy nie miało. Sprawa Szachtara Donieck jest natomiast przedziwnym kazusem.
Zespół Królewskiego włożył ogrom pracy w to żeby Szachtar zagrał w Krakowie i przyniósł klubowi oraz miastu milionowe przychody. Były to miesiące starań, budowania relacji biznesowych i negocjacji. To wszystko jednak nie opierało się tylko na chłodnej kalkulacji, ale też na osobistej więzi, bo nie bez znaczenia jest tutaj wieloletnia znajomość Królewskiego z synem właściciela Szachtara – Damirem Akhmatovem. Ubicie tego tematu na ostatniej prostej byłoby nie tylko ciosem w ego i efekty negocjacji. Przy Reymonta twierdzą, że byłaby to również strata wizerunkowa. W klubie uważa się, że marka Wisły miała zyskać prestiż międzynarodowy, a w zamian dostała medialny ochłap i marginalizację.
Sprawa Wojciecha Kwietnia i wojna medialna
Nie ma co ukrywać, że Królewski ma spory sentyment do Wojciecha Kwietnia. Kiedy w kwietniu 2025 roku przeprowadzałem z Jarosławem Królewskim wywiad powiedział mi, ze uważa Kwietnia za autentycznego człowieka co dla prezesa Wisły jest kluczowe w budowaniu jakichkolwiek projektów. W czym zatem tkwi problem? Z tego co udało mi się ustalić wynika, że według Królewskiego problemem jest otoczenie Kwietnia. W kuluarach mówi się, że właściciel Wisły uważa, że całe środowisko Kwietnia jest przeciwne jego relacji z Królewskim. Dowodem na to ma być fakt, że w ostatnim czasie pierwotne ustalenia zostały już dwukrotnie zmienione. Według Królewskiego do pogorszenia relacji przyczyniają się też media, które otrzymały od środowiska Wojciecha Kwietnia celowo zmanipulowane informacje o jego pomocy dla Wisły.
Rzeczywiście coś w tym może być. Udało mi się zbadać ten temat dosyć dokładnie. Z tego co udało mi się ustalić wynika, że ani Wisła Kraków, ani Jarosław Królewski jako on sam nigdy nie zaciągnęli wobec Wojciecha Kwietnia żadnego nowego zobowiązania. Od stycznia 2019 roku Wisła Kraków nie poprosiła Kwietnia o żadną dodatkową pomoc. Istnieje tylko ta, która jest prolongatą pożyczek z 2018 roku za którą podobno Królewski jest Kwietniowi bardzo wdzięczny. Z informacji, które udało mi się zdobyć wynika, że pojawiające się kwoty sugerujące wielomilionowe pożyczki są nieprawdziwe. Realnie to dług oscylujący w okolicach 1,3 – 1,5 mln złotych.
35 milionów, które już przepadły
Brak awansu Wisły do Ekstraklasy to nie tylko sportowa porażka. To realna, policzalna strata. Z moich informacji wynika, że mowa o 15–20 milionach złotych z tytułu różnicy między ligami. Kolejne 20 milionów od zewnętrznego inwestora, który był już gotowy do transferu pieniędzy. Dokumenty były już podpisane. W tym samym czasie Królewski miał towarzyszyć przyjacielowi, z którym pracował przez pół roku, przy jego śmierci. Kilka dni później – pogrzeb. W tle afera o stadion. Dodatkowo udało mi się ustalić, że do obecnych i przyszłych zawodników Wisły dzwonili różni agenci, a także przedstawiciele innych klubów pierwszej ligi z informacjami, że lada chwila klub będzie niewypłacalny, więc nie warto się nim interesować. Całkiem sporo tych katastrof dla jednego człowieka, a to wszystko w ciągu zaledwie jednego miesiąca.
Angel Rodado – symbol walki i weryfikacji
Na koniec zostaje kwestia Angela Rodado – napastnika, który stał się nie tylko sportową wartością, ale też symbolem przyszłości Wisły. Królewski chce go zatrzymać, ale ma swoje ograniczenia, więc musi robić to w sposób odpowiedzialny, czyli szanując ambicje piłkarza i realia finansowe klubu. Może to sprzedaż karnetów zdecyduje. Może reakcja kibiców. W klubie wychodzą z założenia, że jeśli Wisła ma zachować jakąkolwiek tożsamość, to nie przez spektakularne transfery, a przez ludzi, którzy wiedzą, po co są w tym miejscu.

Co dalej?
Z tego co udało mi się ustalić wynika, że nie należy spodziewać się kapitulacji. Królewski wygląda na człowieka wypalonego, ale w klubie twierdzą, że ostatnie wydarzenia zadziałały na niego raczej motywująco i mobilizująco niż depresyjnie. Podobno jest zdeterminowany żeby przeciąć toksyczne układy. Może zrobi to radykalnie. Może po bandzie, ale wszyscy w jego otoczeniu zgodnie twierdzą, że jedno jest pewne – biała flaga nie zostanie wywieszona.
Czy to może być największa wartość, jaką Wisła Kraków ma dziś do zaoferowania swoim kibicom?